Kategorie
Opowiadanie "Wiem, wiem - znowu nudzę"
2007-09-16 16:33:56 | Opowiadanie przeczytano: 2384 razy
Czytaj ile tylko chcesz! Przeczytałeś już 1.
Jednak weszłaś w moją pamięć tak głęboko, że nie potrafię żyć, choć jednego dnia bez myśli o tobie. Myśli ulotnych i myśli pełnych marzeń o twojej bliskości koło mnie. Tylko ty i ja i nasze nagie ciała. Pragnące pocałunków, dotyków, pieszczot. Pragnące swych smaków, zapachów, uniesień, wzlotów aż do zawrotów głowy i radosnego erotycznego bezdechu.Ciągle pamiętam te twoje pełne radości oczy. Lekko, jakby uwodzicielsko, przymrużone, puszczające do mnie te maleńkie iskierki rodzącego się pożądania pocałunków, muśnięć ustami o usta. Spotkania ich słodyczy, wilgoci, tego niepowtarzalnego rosnącego z każdym następnym pocałunkiem ciepła.
Pamiętam ciepło twych dłoni, gdy niczym letni, ciepły wiatr, przesuwały się po mych dłoniach, dotykały ust, powiek, ramion, pleców, ud. Niby przypadkiem, niby od niechcenia, wślizgiwały się delikatnie pod mą koszule i kręciły na brzuchu najpierw małe, a potem coraz większe koła. Jedno z nich swą cięciwą, łukiem obsunęło się na me podbrzusze. Jakby chciało sprawdzić czy już cos tam drga, daje znać, że pragnie dotyku twych palców, dłoni. Potem drugie koło, jednak palce rysowały je nieco wolniej, jakby dokładniej. I jeszcze jedno i jeszcze jedno, by po chwili zatrzymać się na już na dłużej i od nowa rysować swoje magiczne koła wokół mego wzrastającego z każdym kołem penisa. Nagle twe palce energicznie wniknęły w me spodnie i poczułem ich ciepło na nim. Poczułem jak delikatnie obejmują go, sprawdzają każdą nabrzmiałą krwią żyłkę. Jak lekko przesuwają po nim napletek, jak muskają każda jego część. Jak lekko przesuwają się ku mym jądrom, poznając wielkość skrywającego je woreczka.
Twe usta przywarły do moich i poczułem ich wzrastającą namiętność, przesiąkniętą słodyczą wanilii, czekolady, poziomek.
Twa dłoń dotknęła mojej. Objęła jej palce i lekko powiodła ją ku twym udom. Poczułem ich ciepło, lekkie drżenie, przesuwające się leniwie mięśnie, które delikatnie rozsunęły je na boki.
Niczym ptasi puch me opuszki palców masowały twe uda i zmierzały ku twemu skrytemu pod koronkami łonu. Poczułem ich misternie splecione nitki w formie kwiatów ułożonych na liściach paproci, a gdzieś tam pomiędzy nimi maleńkie, drobniutkie, czarne niteczki twych włosów łonowych. Delikatnie najpierw jednym, potem drugim palcem wniknąłem nieśmiało pod koronki i poczułem twe tężejące wargi sromowe.
Pozwoliłaś je dotykać coraz mocniej, coraz bardziej pieszczotliwie, by po chwili ma i swą dłonią zsunąć koronki lekko na kolana, stopy, by potem odepchnąć gdzieś w kąt pościeli. Powoli nasze dłonie powróciły na swe miejsca. Teraz poczułem twe niczym nie skrępowane łono w mej dłoni. Czułem jak lekko rozchylają się twe wargi sromowe, a z pomiędzy nich nieśmiało wyłania się twa łechtaczka, pragnąca pieszczot palców, ust.
Klucząc ustami pomiędzy twoimi piersiami zniżyłem się do twego łona. Delikatnie całując każdy z osobna włos łonowy dotarłem do twych warg sromowych. Zwilżając językiem, każdą z nich z osobna, ująłem w usta delikatnie ten maleńki języczek wieńczący twe łono. Języczek, który uwielbiam budzić ze snu, by tężał, a z każda chwilą dostarczał ci coraz więcej emocji podniecenia, pożądania. By powodował mrużenie twych oczu, przyspieszony oddech i coraz szybsze wirowanie w głowie. Ucieczkę myśli i niepowtarzalną chwilę wnikania w siebie.
Twe uda lekko rozwarte unosiły się by po chwili znowu opaść. Twe dłonie kręciły włosy na mej głowie i co jakiś czas mocniej dociskały ją do twego łona. A za każdym z nich, na nowo twe biodra zaczynały swe falowanie. Twa łechtaczka stawała się coraz twardsza, coraz milsza, coraz bardziej wilgotna i przenikająca ciepłem i chłodem mych oddechów, mych pocałunków, pieszczot językiem. Czułem pod dłońmi lekko drżące twe ciało. Ciało pragnące coraz większych pieszczot, coraz większych uniesień.
Szepnęłaś: - Chodź, chodź do mnie. Pragnę twych ust. Chcę poczuć ciebie w sobie. �
Zbliżyłem się do twych spierzchłych od gorąca podniecenia ust i delikatnie zwilżyłem je, by potem wniknąć w ich głębię i smakować czekoladę, wanilię twych pocałunków.
Nasze ciała dotykały się piersiami. Czuły twardość sutków, sprężystość piersi, ich kształty. Nasze brzuchy delikatnie ocierały się o siebie, jakby chciały na nowo poznać się nie tylko z opisu, ale i z dotyku.
Mój gotowy już penis ześlizgiwał się po twych udach i przesuwał z wolna do twych warg sromowych. Czuł ich ciepło, delikatną niczym jedwab, skórę, przesyconą niebieskimi żyłkami coraz szybciej przepływającej krwi. A każda z nich rozgrzewała niemal do czerwoności twe ciało. Maleńkie kropelki potu próbowały nieco je ostudzić, lecz przesuwająca się skórka napletka mego penisa na nowo je rozgrzewała.
Czułem jak powoli, dostojnie trąca twe wargi sromowe, jak dotyka łechtaczki a potem delikatnie próbuje wniknąć w twą gotową na jego przyjęcie, zwilżoną, rozpaloną pochwę.
Ty swą dłonią ujęłaś go delikatnie i powoli wsunęłaś w tą oczekująca rozkoszy maleńką muszelkę, jakby czekającą na ziarnko pisku, by zrodzić później perłę.
Poczułem jak wślizguje się coraz głębiej. Jak otacza go coraz bardziej rosnące gorąco. Przez jego skórę czułem jak przenikają we mnie twe płyny rozkoszy. Jak oblewają go chcąc ostudzić, by potem jeszcze bardziej rozpalić.
Objęłaś dłońmi me pośladki i przyciągnęłaś bardziej do swego łona. Jakbyś chciała, aby penis wniknął w ciebie jeszcze bardziej, jeszcze mocniej, jeszcze głębiej.
Po chwili twój uścisk nieco zelżał i pozwoliłaś bym mógł wysunąć się nieco, ale znowu poczułem ucisk twych dłoni i niemy rozkaz powrotu do twego wnętrza.
Lekko uniosłem twe biodra na mych dłoniach i ponownie pozwoliłem by mój penis dotarł do jak największych twych głębi. A przy każdym takim ruchu, czułem na swych ustach gorący oddech twych rozpalonych piersi. Słyszałem lekkie syczenie jakby rozkoszy, które milkło, gdy opuszczał lekko twą pochwę.
Nasz wspólny taniec z dłońmi na pośladkach z lekka nabierał tempa. Nasze dotyki mieszały się to w słabsze, to w mocniejsze, a przerwy pomiędzy nimi stawały się coraz krótsze. Krótsze, by po chwili przerodzić się w jeden, nieustający, pełen rozkoszy uścisk.
Nasze usta dopadały się na moment, by potem znowu uciec od siebie i całować nasze policzki, podbródki, nosy. Języki w jakimś magicznym tańcu plątały się nawzajem, jakby chciały także przeniknąć się nawzajem. Poczuć rozkosz spełnienia, orgazmu wirującego w głowie.
Nasze oddechy były coraz krótsze, coraz płytsze. Serca waliły bez opamiętania wpadając w jeden wspólny rytm. Ciała wirowały w coraz szybszych wspólnych ruchach. Wszystko wokoło zaczęło wirować coraz szybciej, jakby obwieszczając, że już za chwile ty i ja będziemy na szczycie naszych pragnień.
Czułem jak twa pochwa napełnia się coraz bardziej płynem rozkoszy, Jak oblewa mój członek ze wszystkich stron coraz bardziej gorącą cieczą. Cieczą, która za chwile wyzwoli we mnie potok mej lawy. Czułem jak coraz bardziej nie jestem w stanie odmówić twej pochwie wypełnienia jej po brzegi swym gorącym płynem. Czułem, że jeszcze dwa, jeszcze trzy ruchy i wypełnię ciebie całą. Czułem, że także i ty jesteś coraz bliżej tego momentu, że coraz szybciej chcesz go poczuć w sobie.
Gdzieś pomiędzy urywanymi oddechami usłyszałem: - proszę, teraz, teraz, pragnę. �
I nagle uniosłaś biodra w górę, a twe dłonie niemal do bólu wpiły się w moje pośladki. Przytrzymałaś je a ja zacząłem napełniać cię ma gorącą lawą. Twój oddech ustał a z ust wydobywał się jedynie cicho szeleszczący gwizd, jakby wypuszczanego powietrza z płuc. Jakbyś chciała także i tam zrobić miejsce dla mej lawy.
Trwaliśmy tak w bezruchu, rozkoszując się ta chwilą, by za moment lekko, delikatnie opaść na pościel.
Nasze ciała ciągle jeszcze złączone łapczywie chwytały powietrze. Usta nieco już uspokojone ponownie wróciły do poznawania się siebie nawzajem. Jakby chcąc poznać swój smak po tym cudownym doznaniu, uniesieniu, erotycznym połączeniu się dwóch ciał. Przenikaniu w siebie.
Spojrzałem w twe oczy. Znów pięknie świecące, znów napełnione pożądaniem, radością. Znów namawiające do uścisków, pieszczot
Lekko wysunąłem z twej pochwy penisa a on chwilowo rozstając się z nią, rysował na twych udach ślad mej lawy i twych gorących płynów. Poczułem jak w ślad za nim na twe wargi sromowe wycieka nadmiar tych naszych mieszanek zwilżając je, chłodząc, by po chwili znowu być pieszczone ustami, językiem, palcami.
Tak pamiętam, że potem, nasze ciała tego wieczoru spotkały się jeszcze kilka razy. A każde z nich było jeszcze lepsze od poprzedniego. A potem nad ranem, kiedy ze snu budziły się ptaki, ty i ja znowu byliśmy w tym czarownym uścisku. Znowu rysowaliśmy koła. Poznawaliśmy smak ust, warg sromowych, penisa. Było cudownie. Powiedz, kiedy znowu będzie tak pięknie. Nie karz mnie milczeniem, brakiem wyznaczenia terminu. Proszę.
